niedziela, 30 grudnia 2012 11:06
Jeżeli przeżywasz głęboki kryzys, coś nie pasuje ci w życiu małżeńskim i rodzinnym, czegoś ci brak... nie umiesz sobie poradzić w relacjach z mężem, żoną, dziećmi... nie masz domu, toniesz w kredytach, zmagasz się z brakiem pracy... Najwyższy czas, abyś przyjrzał się Świętej Rodzinie. Pomyślisz może... no tak! Święta Rodzina z obrazka - ideał! I tu być może cię zaskoczę. Święta Rodzina nie była idealna! Nawet powiem więcej: w oczach wielu była skazana na totalną porażkę, nie powinna była tak naprawdę istnieć, utrzymać się na powierzchni...
piątek, 28 grudnia 2012 11:54
2012 rok, a w zasadzie 2013 za pasem, a oni dalej robią swoje! Bezkarnie! I to na dodatek w obliczu prawa i z jego poparciem! Parszywe knowania anioła buntu szerzą się. Jednak wierzę w to, że do Pana należy sąd. Bo nikt bez konsekwencji nie może odbierać życia drugiemu człowiekowi, na dodatek bezbronnemu! Święci Młodziankowie, męczennicy, "niewinne dzieci zabite za Chrystusa", jak głosi dzisiejsza antyfona "teraz towarzyszą Barankowi bez skazy i głoszą Jego chwałę". Nie mieli szans, aby wyznać Jezusa swoimi ustami, wyznali Go swoją śmiercią.
wtorek, 18 grudnia 2012 19:40
Rodowód Jezusa Mt 1,1-17... niezła lektura... imion. Może pomyślisz: po co to? - można sobie tylko język połamać. Kiedyś też tak myślałam. Ale teraz zrozumiałam głęboki sens tej Ewangelii. Za każdym imieniem stoi żywa osoba i jej historia życia. Gdyby o każdej z nich cokolwiek powiedzieć, wyszłaby z tego niezła książka. Weźmy na warsztat tylko niektóre kobiety: Batszeba - dawna żona Uriasza, cudzołoży z Dawidem, Rahab - nie tylko poganka, ale i na dodatek prostytutka! Tamar - współżyła z własnym teściem, Rut - poganka... Szczerze mówiąc - nieźle! Jeżeli byśmy wzięli na warsztat mężczyzn, też niektórzy mieli "niezłe" życiorysy! Taka refleksja przyszła mi do głowy: w jaką rodzinę wchodzi Jezus! Wybiera takich, a nie innych przodków, nie wstydzi się ich, a wręcz przeciwnie bierze na siebie ich grzechy. Chce dokonać uzdrowienia całego drzewa genealogicznego wszystkich swoich przodków.
niedziela, 16 grudnia 2012 03:28
Nieźle można się wystraszyć na samą myśl o oczekiwanym Mesjaszu, przyglądając się i słuchając Jana Chrzciciela.
Chrzciciel... bardzo surowy, twardy mężczyzna. Ubrany w skóry zwierzęce, żywiący się szarańczą i miodem leśnym. Asceta na całego! Radykalny i bez kompromisów: "Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, kto nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni" (...) "Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono" (...)
niedziela, 02 grudnia 2012 09:08
Adwent. Radosny czas oczekiwania na przyjście Pana. Czas, który bezpośrednio przygotowuje do przeżycia Bożego Narodzenia. Można sobie zadać pytanie: czy ten Adwent będzie tylko gorączkowym czasem przedświątecznym, w którym wyczyszczę dom do granic możliwości, pobiegam za zakupami, kupię mnóstwo ozdób, które już kuszą z wystaw sklepowych? Czy te Święta będą kolejną okazją do "obżarstwa i pijaństwa"? Przepraszam, jeżeli obraziłam czyjeś uczucia religijne.
Może będzie tak jak z tą małą choinką, która niezmiernie cieszyła się kiedy wyrwana z lasu w końcu stanęła w pięknym salonie, w centrum zainteresowania, ubrana w błyskotki i ozdoby... W Wigilię uwielbiana, ale na krótki czas... ponieważ uwaga domowników już nie skupiła się na niej, lecz na podarunkach.
I wtedy, kiedy stała tak pogrążona w smutku i nikomu niepotrzebna, ku jej zaskoczeniu staje przed nią maleńkie Dzieciątko Jezus, które dotykając jej zielonych gałązek powiedziało: czy chcesz wrócić do lasu? Teraz ani ty ani Ja już nikomu nie jesteśmy potrzebni...
niedziela, 18 listopada 2012 10:00
Moja młodzież w ostatnim czasie wpada z przerażeniem w oczach do klasy i z wypiekami na twarzy informuje mnie: "Proszę pani! Proszę pani! 21 grudnia będzie koniec świata!" Z uśmiechem wtedy patrzę na nich. Na co w odpowiedzi oni zaczynają jeszcze bardziej tłumaczyć niewierzącej pani: "W internecie ciągle o tym piszą. Majowie przecież przepowiedzieli..." Kiedy ze spokojem proszę ich o modlitwę razem ze mną, wypieki powoli znikają, a emocje opadają. Niemniej jednak tylko na chwilę, bo zaraz zaczyna się ten sam temat. Najpierw ich cierpliwie słucham... wśród większości wypowiedzi ciągle wybrzmiewa: będzie koniec świata! I to już za miesiąc!
niedziela, 11 listopada 2012 12:08
Twój wzrok Panie przenika WSZYSTKO... najskrytsze moje myśli, pragnienia. Każdy mój gest, każda intencja... nie ukryje się przed Twoim spojrzeniem. Jestem wśród tłumu, który powoli przesuwa się w kierunku skarbony. Wiem, że przypatrujesz się mi, widzisz mnie. I nawet gdybym wrzuciła "wiele", to i tak najważniejsza jest moja intencja. Kogo ja chcę oszukać Panie?! Po prostu brak mi zaufania i tyle! Bo jeżeli idzie ksiądz z tacą to po jakie pieniądze sięgam? Kurde, szkoda mi tej dychy!!! ...Przed kościołem stoją z puszkami. O matko! Znowu! Może wygrzebię jakiegoś "piątaka". Gdzieś stoi człowiek z gestem wyciągniętej ręki... a niech się w końcu weźmie do roboty!...
niedziela, 04 listopada 2012 10:27
Czy wiesz dlaczego dzisiaj wielu ludzi jest tak bardzo nieszczęśliwych? Widać w nich utraconą radość życia, sens życia, istotę miłości, rozbicie wewnętrzne... lista "chorób", które dotykają człowieka jest długa. Przyglądam się dzisiaj z wielką uwagą uczonemu w Piśmie, który zadaje Jezusowi dość osobliwe pytanie: "Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań"? Pytanie na ogół może wydawać się dość dziwne. Czy jest "ważne" i "ważniejsze" przykazanie? Chyba niewiele różnimy się od naszego rozmówcy... Bo gdyby przypadkiem dałoby się wyłonić "to najważniejsze" to może udałoby się zlekceważyć pozostałe, a może nawet i z niektórych zrezygnować? Bardzo ułatwiłoby nam to życie... To ostatnie zdanie chciałabym wziąć w wielki cudzysłów. Niestety człowiek często skłonny jest do "upraszczania" i usprawiedliwiania się, maskowania i łamania przykazań.
niedziela, 28 października 2012 08:35
Bartymeuszu... czy jestem w stanie cię zrozumieć? Mam dach nad głową, rodziców, którzy się o mnie troszczą, męża/żonę, dzieci, rodzinne ciepło. Zarabiam pieniądze własną pracą. Jestem poważany, szanowany i bardzo lubiany. Mam dobrą opinię. Lodówka w moim domu nie świeci pustkami. Zdrowie też mi dopisuje. Chodzę do kościoła... nawet w Pana Boga wierzę! Umiem zatroszczyć się sam o siebie! Nie muszę prosić o pomoc innych - jednym słowem jestem... samowystarczalny!
Tak, Drogi... ale czy z pozycji człowieka zadowolonego z siebie... jesteś w stanie bardzo głośno zawołać do Jezusa - tak jak Batrymeusz? Czy wierzysz tak jak on?
niedziela, 30 września 2012 19:53
Chciałabym wyrazić kilka myśli, które zrodziły się w moim sercu podczas dzisiejszej Adoracji Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Jezus wypełnił mnie ogromną wdzięcznością za wszystkie pary małżeńskie, które pracują w Jego winnicy i służą Mu. Służą w różny sposób... swoją modlitwą, czasem poświęconym na rzecz Wspólnoty, a także jakże cennym świadectwem! Gdyby nie Wasze świadectwo, jakże inni małżonkowie mogliby dowiedzieć się o tej cudownej drodze, na którą powołuje Pan i obdarza licznymi darami. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni, gdyż właśnie dzisiaj zakończyła się Niedziela z Domowym Kościołem w jednej z łomżyńskich parafii. W ostatnim czasie takich inicjatyw w naszej Diecezji było wiele, w każdym rejonie, wiec jak nie być wdzięcznym Panu?
środa, 29 sierpnia 2012 09:56
Zastanawiałam się dzisiaj dlaczego tak naprawdę Jan poniósł śmierć? Wiadomo - prawdziwy świadek Boga, Jego prorok... do końca wolny, w każdym momencie odważnie dający świadectwo prawdzie. No tak, to na pewno kole w oczy przeciwnika Boga. Zadawałam sobie jednak dalej pytanie, co było bezpośrednią przyczyną utraty wolności - ale tylko tej zewnętrznej i utraty życia - oczywiście tylko w wymiarze fizycznym.
Odpowiedź zapisana w Ewangelii św. Mateusza (Mt 6, 17-29) jest jasna: "Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał go w więzieniu z powodu Herodiady, żony swego brata Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: "Nie wolno ci mieć żony swego brata" (Mt 6,17-18). Pożądanie, cudzołóstwo, wyciągnięcie ręki po to, co nigdy do mnie należeć nie może...
sobota, 18 sierpnia 2012 10:58
Przyglądam się dzisiaj wychowaniu dzieci... jestem matką, więc sama uczestniczę w procesie wychowania swoich dzieci, uczę w szkole, więc moim chlebem powszednim jest towarzyszenie w rozwoju dzieciom, które zostały mi powierzone, kształtowanie ich. Jestem katechetką, więc powierzono mi je w sposób szczególny... mam piękne, ale i bardzo trudne zadanie do spełnienia... spróbować pomóc rodzicom tych dzieci ukształtować ich sumienia... Kiedy jednak patrzę na dzisiejszy świat, cierpnie mi skóra. Jak pomóc dziecku wejść w ten, niestety, często nieprzyjazny i zepsuty świat? Jak pomóc zbuntowanej czy zbuntowanemu nastolatkowi?
niedziela, 12 sierpnia 2012 09:31
Twoja prośba Pawle (Ef 4,30-5,2) zrodziła we mnie smutek, tęsknotę za Bogiem... Dzisiaj Duch Boży zasmucany jest szczególnie... zawsze ilekroć pojawia się decyzja o grzechu... Jezus przybijany jest do Krzyża. Grzech szyderczo się panoszy... a mój Mistrz umiera! Wydaje siebie samego za nas w ofierze... Niesamowita prawda, która zmusza do klęknięcia... Opieczętował cię Bożym Duchem, umiłował, przebaczył, cierpiał męki, o których ci się nawet nigdy nie śniło... umarł! A wszystko po to, aby znikła z naszego serca "wszelka gorycz, uniesienie (rozdrażnienie), gniew, wrzaskliwość (krzyk), znieważanie (bluźnierstwo) - wraz z wszelką złością" (Ef 4,31.)
środa, 01 sierpnia 2012 10:20
Przyglądam się od dłuższego już czasu Jeremiaszowi... nie miał łatwego życia. Jest prorokiem Pana... odrzuconym przez ludzi, nazywa siebie "mężem skargi i niezgody dla całego kraju" (Jr 15,10). W tym samym wierszu mówi: "Biada mi, matko, że mnie urodziłaś". Mocne słowa. Słowa wypowiedziane przez człowieka umęczonego, może nawet udręczonego. Jednym słowem: chyba ma dość. Warto prześledzić z rozdziału 15 skargę Jeremiasza. Niestety i my również nie jesteśmy wolni od tego co przeżywa prorok. Czasami są lepsze dni, nawet powiedziałabym na maksa: hepie! Gdzie góry mogę przenosić, a złe słowo wymierzone w moim kierunku spływa po mnie jak woda po kaczce! Ale są i te trudne dni... w czasie których, człowiek całkowicie czuje się opuszczony przez WSZYSTKICH.
poniedziałek, 30 lipca 2012 18:30
Słyszysz co mówi dzisiaj o tobie Pan przez usta proroka Jeremiasza? Być narodem Boga... Jego sławą, Jego zaszczytem i Jego dumą! To jest to, o co chodzi! Mogę być chlubą mojego Boga! Jestem wyryty na dłoniach Pana... Głosił ci już dzisiaj ktoś piękniejszą prawdę od tej? Jesteś piękny obecnością Boga. Gdybyś mógł zobaczyć siebie w świetle łaski uświęcającej.... Mówię ci - ODLOT! Gdybyś mógł zobaczyć swoje piękno w miłości do swojej żony, męża, w służbie swoim dzieciom. Gdybyś widział siebie w momencie kiedy przebaczasz... w momencie kiedy wyryłeś "Dziesięć słów Boga" w swoim sercu i pilnie ich strzeżesz...
sobota, 28 lipca 2012 14:54
Czy mam odwagę stanąć dziś - jak Jeremiasz (Jr 7, 1-11) i głosić jak on, słowo Pana? Dobre pytanie, które niejeden chrześcijanin powinien dzisiaj sobie zadać... Może i mam. Ale moja odwaga jest niczym... jeżeli nie będzie odwagą daną mi przez Pana, mocą! daną mi przez Jego Ducha! Wobec tego na ile "staję w bramie świątyni i głoszę słowa", na ile "słucham słowa Pana"? "Wchodzę (przecież nawet codziennie do świątyni Pana), aby oddać (Jemu) pokłon". I słyszę wyraźnie, dziś przez usta proroka: "Poprawcie postępowanie i wasze uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu".
Dzisiaj tak wielu ludzi pokłada ufność w materialnych rzeczach... piękny dom, wypasiony samochód, tudzież wszystkie inne gadżety niby potrzebne i nie potrzebne do życia. Dzisiaj prawie nikt nie zastanawia się nad dobrem duchowym... a wystarczy jedna trąba powietrzna... większa fala spowodowana ruchem płyt tektonicznych, gwałtowna burza... aby zmieść nasze marzenia z powierzchni ziemi. Kiedy wreszcie uświadomimy sobie, że człowiek nie jest bogiem, człowiek jest tylko człowiekiem.
poniedziałek, 18 czerwca 2012 09:39
"Oko za oko, ząb za ząb" (Mt 5,38.) "Dobry" tekst... taki... jakby tu powiedzieć... starotestamentalny. Najprościej jest przywalić komuś, kto wyciąga do ciebie ręce w złym zamiarze, najłatwiej kogoś, kto sieje plotki lub w inny sposób cię poniża, zniszczyć słownie. O tak... bardzo łatwo... wypowiedzieć tysiąc słów... a może i czasami jedno... które zniszczy! Które zrani... dotknie, zasmuci. Bardzo łatwo drogi Przyjacielu. Wiesz...? mówią, że najlepszą obroną jest atak. A ja myślę, że najlepszą obroną jest PRAWDA! Ciągłe i nieustanne stawanie w prawdzie... przed Bogiem, samym sobą, drugim człowiekiem. Tylko taka postawa jest wyzwalająca. Tylko w taki sposób jestem w stanie być całkowicie wolny, nawet wówczas, gdy ktoś próbuje mnie zniszczyć, nawet wówczas, kiedy ktoś kładzie mnie na krzyż i przybija...
czwartek, 07 czerwca 2012 08:15
Na moje pytanie "Gdzie chcesz, abym poszła i poczyniła przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę?" Pan odpowiedział: "W twoim sercu..." Trochę zaskoczyła mnie ta odpowiedź, ale po chwili wydała się oczywista. Zrodziły się wówczas i inne refleksje: czy moje serce jest tym miejscem? Czy jest dobrze przygotowane? Co robię, aby być przygotowaną na spożycie Paschy z moim Panem? Pytania dość mocne! I jaka będzie odpowiedź z mojej strony? Po ludzku, co ja tak naprawdę mogę zrobić w tym kierunku?... Kiedy tak się zastanawiałam, przyszła odpowiedź w kolejnym zdaniu z dzisiejszej Ewangelii (J 14,12-16.22-26)
"I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: "Idźcie do miasta, a spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: Gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami ? On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujcie dla nas". Uczniowie wybrali się i poszli do miasta, gdzie znaleźli, tak jak im powiedział i przygotowali Paschę".
I wtedy przyszła jasna odpowiedź, którą wczoraj usłyszałam z ust ks. Pawła: Jezus troszczy się o najmniejsze szczegóły... wystarczy tylko iść i zrobić to, czego On oczekuje! Nawet nie trzeba się za bardzo wysilać. Jezus ma wspaniały plan. Wystarczy posłuchać i zrobić tak jak On chce. Bez żadnych "alpejskich" kombinacji. Jezus przewiduje najmniejsze szczegóły... wystarczy tylko dostosować się i... zrobić! Rzeczywiście! I zrodziła się we mnie również kolejna myśl. To dotyczy nie tylko przygotowania Paschy... to dotyczy całego mojego życia. Bóg ma dla mnie wspaniały plan. Wystarczy tylko za Nim iść... nic więcej.
piątek, 25 maja 2012 10:11
Z czym mi się kojarzy słowo: mama? Absolutnie z Bożym uśmiechem, Bożą radością i troską. W końcu i z Bożym szaleństwem stwarzania człowieka. Jedno z najpiękniejszych imion, w którym zawiera się Boży pomysł i Boży plan. Matka... to ta, która daje życie. Wciąż rodząca i obdarzająca... obecna w zamyśle stwórczym Boga. Współpracująca z Nim w tworzeniu nowych istot, w budowaniu świata i wychowaniu do piękna.
środa, 23 maja 2012 10:12
"Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno" (J 17,11b). Ups! Zachować jedność na wzór Trójcy Świętej! Niezłe zadanie - przed nami chrześcijanami... I czy jest to w ogóle możliwe? Skoro Jezus o to prosi Ojca, to pewnie tak. Warto wobec tego zacząć od swojego podwórka... od swojego serca. Bo nie wyobrażam sobie jedności z moim bratem bez jedności z Bogiem. I nie wyobrażam sobie jedności z Bogiem bez jedności z moim bratem. Jedno bez drugiego nie ma racji bytu.
wtorek, 22 maja 2012 11:50
Dzisiejsze Słowo - modlitwa Jezusa zapisana przez Jana (17,1-11a) zwala dosłownie z nóg! Koniecznie, Drogi, sięgnij po to Słowo jeszcze dziś. Jezus rozmawia ze swoim Ojcem... o mnie i o Tobie... tak osobiście. Syn otoczony chwałą Ojca ma moc nad każdym człowiekiem... ma moc dać życie wieczne wszystkim tym, którzy Mu zostali dani przez Ojca. Ogromna radość zalała moje serce po usłyszeniu tego zapewnienia: że zostałam dana Jezusowi przez Ojca! Konsekwencją tego oddania jest życie wieczne w Jego obecności. Jezus dokładnie mówi co oznacza owo życie wieczne: znać "jedynego, prawdziwego Boga oraz Tego, którego On posłał - Jezusa Chrystusa". I w tym zdaniu właściwie mieści się cała wieczność.
Niestety dla niektórych Bóg jest "nudziarzem" albo "wymysłem księży", a perspektywa nieba tak bardzo niezrozumiała i tak bardzo odległa! Są tacy, którzy ostentacyjnie odchodzą od Kościoła. Czy są w stanie wymazać wszystkie dary otrzymane podczas chrztu? Biedni... pogubieni...
wtorek, 15 maja 2012 11:58
Za każdym razem kiedy uświadamiam sobie jak bardzo Bóg o mnie walczy... tak osobiście, jakbym tylko ja istniała na świecie... wtedy nie mogę wyjść z podziwu... Kiedy tak przyglądam się co uczynił w życiu Pawła i Sylasa... wtedy przychodzą mi na myśl sceny z mojego życia... i myślę sobie: o mnie Bóg walczy jeszcze bardziej!
Ale kiedy myślę o tej trosce Boga, jednocześnie myślę też o różnych sytuacjach. I wzdycham sobie cicho... ech, nie było łatwo! Wtedy też ze wstydem przyglądam się swoim buntom przeciwko Panu, swojej niewierze w Jego interwencję, swoim wszystkim brakom zaufania... Co mogli czuć Ci dwaj, o których dzisiaj Dzieje Apostolskie (16,22-34) mówią? Jaka była ich wiara! Kiedy "pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami"? Autor opowiada, że było to "niezłe" biczowanie, bo otrzymali "wiele razów", po czym zostają wtrąceni do więzienia i pilnie strzeżeni. Czy dałabym radę znieść taką próbę? Czy Ty, Drogi Przyjacielu dałbyś radę?
niedziela, 29 kwietnia 2012 21:09
Modlitwa małżonków - to modlitwa męża i żony, którzy razem, jedno przy drugim stają w obecności Boga po to, aby wspólnie Go wielbić, chwalić, słuchać i prosić o łaskę coraz głębszego przeżywania sakramentu małżeństwa, o łaskę służenia Mu życiem zgodnym z Jego wolą.
niedziela, 29 kwietnia 2012 12:47
Dobrze należeć do owczarni Pana. Nawet bardzo dobrze! Być pewnym, że Pasterz zrobi wszystko, nawet odda swoje życie po to, aby owce miały życie i to jakie! - w obfitości. Jezus jest Dobrym Pasterzem. Jezus mnie zna. Lepiej niż ja samą siebie... A ja? Czy znam Jego? Znać Jezusa tak jak On zna swojego Ojca, a Ojciec Jego... niezłe zadanie przed nami - owcami w Jego owczarni.
Co zrobić, aby dobrze poznać Jezusa? Aby On stał się dla mnie żywą, realną osobą... nie lukrowanym bogiem, z moich wyobrażeń... nie kimś kto spełnia moje zachcianki, wypełnia moje najskrytsze marzenia, realizuje moje pragnienia...
Co zrobić, aby On stał się Kimś najważniejszym w moim życiu, moim punktem odniesienia na wszystkich płaszczyznach?
Co zrobić, aby nie był tylko niemym posągiem, "boziulką" z dziecięcych "paciorków"?... Co zrobić?...
wtorek, 24 kwietnia 2012 11:43
Czy Bóg musi stawać na głowie i klaskać uszami... abyśmy w Niego uwierzyli? Czy musi dokonywać nie wiem jakich cudowności... aby Sobą zainteresować? Abyśmy na Niego w końcu zwrócili uwagę? W Kafarnaum wprost powiedziano do Jezusa: "Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?" (J 6,30.)
Co Bóg może jeszcze zrobić, abyś uwierzył w Niego? Abyś Go przyjął, ukochał, uczynił Panem swojego życia? Co może zrobić ponad to co robi? Zapewniam Cię Drogi, On robi WSZYSTKO! aby być blisko ciebie.
A ty? Co robisz ty?
Panie! Co robię, aby być najbliżej Ciebie??...
sobota, 21 kwietnia 2012 16:02
Papież Paweł VI w Humane Vitae 12 powiedział: "Człowiek nie zdoła osiągnąć prawdziwego szczęścia, do którego tęskni całą swoją istotą inaczej, jak zachowując prawa wszczepione w jego naturę przez Najwyższego Boga. Do praw tych powinien odnosić się w duchu mądrości i miłości".
Otóż jednym z praw wszczepionych w naturę człowieka jest pragnienie każdego z nas, aby być w pełni kochanym i akceptowanym. Oczekując miłości każdy z nas powinien starać się z życzliwością odnosić się do siebie i do własnego ciała. Jeżeli człowiek nauczy się szacunku do swojego ciała, łatwiej mu będzie nauczyć się szacunku do ciała drugiej osoby. Skoro jest tu mowa o ciele to niewątpliwie chodzi również o płodność, którą przecież sam Bóg obdarza człowieka. W księdze Rodzaju czytamy, że Bóg błogosławiąc ludziom powiedział: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1,28.) Bóg mówi, abyśmy byli płodni...
czwartek, 19 kwietnia 2012 09:47
Już widzę miny arcykapłana i tych, którzy należeli do stronnictwa saduceuszów, cały Sanhedryn i całą starszyznę Izraela, kiedy słudzy wrócili z więzienia (po uwięzieniu Apostołów Dz 5, 17-26) i powiedzieli: "Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących pod drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo". To oznajmienie to jeszcze nic. Uśmiałam się prawie do łez, jak oni oniemieli, zastanawiając się co się tak naprawdę mogło stać... a tu już następni słudzy przychodzą z nowiną: "Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud". Ot co! Czy Sanhedryn i cała starszyzna są aż tak głupi?!
środa, 18 kwietnia 2012 09:12
"Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3,16)
Szczyt naszej wiary... uwierzyć, że Bóg mnie tak bardzo kocha... ze wszystkimi moimi ciemnościami i słabościami... jakkolwiek nie byłyby dla mnie do ogarnięcia... Bóg mnie kocha! Dał swego własnego Syna, abym mogła żyć! Słyszysz to zdanie? Jezus przyszedł po to, abyś ty mógł żyć! Ale nie tak byle jak! Lecz prawdziwie, w wolności dziecka Bożego.
niedziela, 15 kwietnia 2012 06:52
Miejsce, "gdzie przebywali uczniowie, było zamknięte" na cztery spusty, "z obawy przed Żydami". Strach, wątpliwości, własne ograniczenia, zamknięcie serc, zamknięcie w ogóle na różnych płaszczyznach, przede wszystkim wiary...
Myślę, że każdy z nas prędzej czy później doświadcza, czy doświadczy tego, co Apostołowie. Może jesteś trochę zbulwersowany: po co aż takie doświadczenia? Przecież jestem blisko Boga, słucham Go i staram się wypełnić Jego Prawo.
sobota, 14 kwietnia 2012 11:48
Można przeżyć spotkanie z Marią Magdaleną... i nie uwierzyć jej w to, że widziała Jezusa żyjącego! Można dotykać tych, którzy Jezusa widzieli w drodze do Emaus... i nie uwierzyć ich słowom. Można! to zrobić.
Przecież Apostołowie znali Marię, z której Jezus wyrzucił siedem złych duchów. Na pewno promieniała, cała jaśniała i nie mogła pomieścić radości ze spotkania ze Zmartwychwstałym - tak to sobie wyobrażam, bo spotkanie z Nim nie może odbywać się w innej scenerii. Bo Jezus może napełnić tylko pokojem, tylko radością i tylko wolnością.
wtorek, 10 kwietnia 2012 12:04
Wczesny ranek. Jeszcze ciemno.
Pamiętasz naszą rozmowę Mario? Pamiętasz obietnicę jaką sobie złożyłaś w momencie kiedy zdejmowano Ciało z Krzyża? Ze względu na żydowski dzień Przygotowania, trzeba było bardzo szybko złożyć Jezusa do grobu. Nie można było pozostawiać ciał na krzyżach, nie można było grzebać zmarłych. Czasu niewiele... tuliłaś poszarpane Ciało... najdelikatniej jak mogłaś. Umyłaś rany. A wonności? Nie ma czasu... Pamiętam jak obiecałaś, że dopełnisz pogrzebu, namaścisz Ciało Jezusa zaraz po szabacie...
sobota, 07 kwietnia 2012 04:01
Wielka Sobota... dzień ciszy i adoracji Jezusa spoczywającego w grobie... Nie słychać pieśni, śpiewanych hymnów... Kościół modli się w ciszy... Ogromna, niecierpliwa, a zarazem spokojna tęsknota i czekanie...
Dziś również nie sprawuje się Eucharystii, a Liturgia Wigilii Paschalnej należy już do Niedzieli Zmartwychwstania Pana.
czwartek, 05 kwietnia 2012 23:16
Jerozolima śpi. Mój Pan przebywa w więzieniu... Za chwilę wstanie świt... wczesny ranek, który będzie świadkiem kolejnego sądu. Kajfasz już dawno skazał Jezusa, ale przecież... "nam nie wolno nikogo zabić". Co za obłuda! Przecież już dawno skazaliście Jezusa na śmierć, a teraz chcecie zrobić to zupełnie legalnie! "Aby się nie skalać" nie wchodzicie do pretorium... ciekawe podejście do życia. Aby tylko zachować grę pozorów... aby dobrze wypaść w oczach innych! Cała reszta się nie liczy! A Bóg, którego tak czcicie... wszystko widzi! Zamiary waszych serc, obłudę, dwulicowość...
czwartek, 05 kwietnia 2012 08:50
"Było to przed Świętem Paschy" (J 13, 1-15) ...pamiętasz prośbę Jezusa - przygotujcie Paschę? Tak, pamiętam... staram się już od 40 dni przygotować do tego dnia...
Wieczernik. Wszystko gotowe Panie. Możemy zasiąść do stołu. Ja też podobnie jak Ty pragnę spożyć tę Paschę z Tobą. Zapraszasz... tylko dlaczego "wstajesz od wieczerzy i składasz szaty"? Bierzesz prześcieradło, przepasujesz się nim, lejesz wodę do miednicy... Co masz zamiar zrobić?? Słyszę jak Piotr zadaje pytanie: "Panie, Ty chcesz mi umyć nogi"? Zdziwienie połączone z absolutnym protestem! Umycie rąk... i owszem. Żydzi w czasie wieczerzy paschalnej umywali sobie ręce... robił to ten kto w rodzinnej hierarchii zajmował najniższe miejsce. Ale nogi!?
środa, 04 kwietnia 2012 10:24
I znowu Judasz... W zasadzie jego postać nie schodzi ze sceny wydarzeń w tym Tygodniu. Wczoraj Judasz planował zdradę, Piotr zapewniał Jezusa o swojej wierności... czy wiedział, że jest to tylko pusta obietnica?
A Jezus? On wie, że za chwilę wszyscy uczniowie Go opuszczą. W Ogrodzie Oliwnym rozpierzchną się, uciekną gdzie pieprz rośnie...
A ja? Jak mogę oceniać Judasza, skoro wielokrotnie zdradzam Jezusa? Jak mogę dziwić się Piotrowi... przecież często jak On zapewniam Jezusa o swojej miłości i wierności... a za chwilę zapieram się Go w najprostszych gestach? Jak mogę szufladkować zachowanie Apostołów... Pewnie sama w obliczu zagrożenia wzięłabym nogi za pas! Nie wiem!? czy by tak było. Wiem jedno: chcę być najbliżej jak mogę mojego Pana... chcę być bardzo blisko. Tylko tyle. Cała reszta naprawdę się nie liczy...
poniedziałek, 02 kwietnia 2012 08:42
Ostatnie dni przed męką i śmiercią mojego Pana... Wielki Tydzień, Święty... Dla mnie najważniejsze dni w roku...
Jezus "na sześć dni przed Paschą" idzie do Betanii, do domu swoich przyjaciół Łazarza, Marty i Marii. Kochano w tym domu Jezusa do granic możliwości... każdy z nich doświadczył Jego obecności, Jego miłości... szczególnie Łazarz, któremu przywrócił życie, wyrwał z objęć śmierci. Kochano tam Jezusa...
niedziela 25 marca 2012 r.
W Europie wskutek tzw. aborcji co 11 sekund ginie dziecko, dziennie ok. 7,5 tysiąca! Na całym świecie w ciągu godziny ginie 5.000 dzieci, a w ciągu dnia 120.000!
Chciałabym w związku z tym postawić kolejne pytanie: Ile istnień ludzkich ginie przez program In vitro? Ile dzieci nie może się narodzić, bo ich rodzice skazują je na przedwczesną śmierć stosując antykoncepcję... w różnej postaci: zakładając spiralę tzw. wkładkę domaciczną, stosując pigułki wczesnoporonne, pigułki "po stosunku", pigułki hormonalne, - które jak się usiłuje wytłumaczyć nie mają nic wspólnego z wczesnym poronieniem - akurat!!! To ostatnie jest kłamstwem!
poniedziałek, 26 marca 2012 08:48
Jesteś szczęśliwy, prawda? Masz w sobie wiele radości, marzysz o pięknym życiu... dobrym świecie. Jesteś optymistą. Bogu niech będą dzięki! Ale oprócz tego niejednokrotnie dzieją się w twoim życiu dramaty... smutek, samotność, ból, cierpienie. Przemija to życie, niszczeje... pojawia się nieuchronny moment w życiu każdego z nas: śmierć. Z drugiej strony przyglądasz się ludziom... widzisz jak się złoszczą, przeklinają a nawet bluźnią. Zamiast słów miłości słyszysz złorzeczenia... A może i sam czasami jesteś nie tylko słuchaczem tego wszystkiego, może grasz główną rolę? Dziwny jest ten świat... Prawda?
wtorek, 20 marca 2012 10:24
Trzydzieści osiem lat cierpię na swoją chorobę... A może więcej? Sam już nie wiem. Rok cierpienia jest jak tysiąc lat! Tak długie cierpienie spowodowało, że stałem się wyprany ze wszystkich uczuć, ze wszelkich pragnień... bo nawet jeżeli budzi się we mnie jakakolwiek nadzieja... drugi człowiek zabija ją we mnie. "Panie, nie ma człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną". (J 5,7)
sobota, 17 marca 2012 13:31
Czy już wiesz Drogi Przyjacielu kim jesteś? Powiesz mi? Faryzeuszem czy celnikiem? Przypuszczam, że faryzeizm nie kojarzy ci się dobrze. Ale celnik, tym bardziej?! Więc? Jezus dzisiaj wyraźnie mówi o tych dwóch. Więc pomyśl...
Przychodzą do świątyni, żeby się modlić... więc podejrzewam, że obaj stanęli absolutnie w szczerości serca. Stoją przecież przed samym Bogiem! Gdzie tutaj mowa o jakiś maskach? Przecież przed Panem nic nie da się ukryć. Poza tym modlą się w ciszy, nikt z ludzi ich nie słyszy, więc na pokaz tego nie robią...
"Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". (Łk 18,9-14)
-Boże jak ja Ci dziękuję, że nie jestem jak inni ludzie!
-To znaczy JAK dziecko?
wtorek, 13 marca 2012 11:53
Panie, jak można przebaczyć osobie, która bez przerwy rani?... Rozumiem, jeden raz, dwa... no może trzy... ale aż 77 razy! W Twoim rozumieniu - zawsze. Wiesz o co mnie prosisz? Przecież... jeżeli ktoś rani... wszystkie uczucia gdzieś ulatują... te dobre. W ich miejsce pojawia się bunt, gniew, złość. Albo zupełna oziębłość, czy obojętność: "Nie chcę mieć z tą osobą więcej do czynienia. Wyrzucam ją poza tzw. zasięg".
niedziela, 11 marca 2012 10:14
Czy Przykazania Pana nie są ograniczeniem twojej wolności?: - "Nie będziesz!" - "Pamiętaj!"
Absolutnie zniewolony będziesz przestrzegając Bożego Prawa! Przecież ono zabrania tego, czym żyje świat! ... Jesteś człowiekiem z krwi i kości, nie urwałeś się z kosmosu. Po co ci taki obowiązek? Gdyby Bóg naprawdę cię kochał, nie stawiałby tobie żadnych ograniczeń! A tak w ogóle przecież ja nie istnieję, no i oczywiście piekła nie ma. Więc? Po co się męczyć i beznadziejnie ograniczać? Korzystaj z życia tak jak korzysta świat!
niedziela, 12 lutego 2012 19:10
"Pewnego dnia przyszedł do Jezusa, trędowaty i upadając na kolana, prosił Go" (Mt 1,40-45)
Jak to możliwe, że trędowatemu pozwolono przyjść do Jezusa? Przecież "Trędowaty, który podlega tej chorobie będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: "Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem" (Kpł 13,1-2.45-46)
wtorek, 31 stycznia 2012 12:04
Przychodzę dzisiaj do Ciebie Panie, jak Jair. Upadam przed Tobą i proszę: "Moja córeczka (umiera), przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła" Mk (5,21-43). Reakcja Twoja jest krótka: idziesz do domu Jaira.
Komu z nas nie zależy na tym, aby nasze dzieci były zdrowe, mądre, szczęśliwe? Kiedy pojawia się owa tajemnicza istotka w łonie twojej żony, szalejesz ze szczęścia. Duma cię rozpiera! Jesteś gość! Zrobisz wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo bezbronnemu dziecku, a jego matkę nosisz na rękach. Mam rację? Bo jeżeli nie, to popraw się!
poniedziałek, 30 stycznia 2012 11:45
Dobrze przeprowadzony dialog małżeński czyni prawdziwe cuda owocując rodzinnym pokojem, zgodą tolerancją i wyrozumiałością. Dialog to nie ćwiczenie, ale akt religijny, którego owoce zawdzięczamy działaniu Bożemu, w którym pokładamy nadzieję i na które powinniśmy się otworzyć.
Źródłem inspiracji dla tej praktyki jest Ewangelia wg św. Łukasza (Łk 14,28 i 14,31), gdzie dwa razy wspomniana jest sytuacja, w której przed rozpoczęciem działania trzeba usiąść i zastanowić się. Małżonkowie budując ognisko domowe będą musieli stoczyć niejedną walkę o zachowanie miłości. Dlatego konieczne jest znalezienie czasu, by usiąść i spokojnie porozmawiać ze sobą w obliczu Boga.
"Mąż i żona co miesiąc, razem, w obecności Bożej zastanawiają się, jaka jest myśl Boga i wola Boża wobec ich rodziny, po to, aby ją lepiej wypełnić" (karta END).
niedziela, 29 stycznia 2012 07:01
Co mogli myśleć Koryntianie (1 Kor 7, 32-35) słuchając św. Pawła?
To w takim razie nie warto się żenić, czy wychodzić za mąż?...
Pawle, zgadzam się z Tobą, że "człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak przypodobać się Panu", ale z tym to też różnie jest... nie sądzisz? Bo każdy z nas ma wolną wolę i każdego dnia wybiera. Jego każda decyzja jest na TAK lub na NIE...
piątek, 27 stycznia 2012 18:22
Wiesz drogi Przyjacielu na czym polegał błąd Dawida?
Pewnego pięknego wieczoru, kiedy chodził po swoim królewskim tarasie, zobaczył kąpiącą się kobietę... Batszeba - żona Uriasza, była bardzo piękna! Zachwyciła serce Dawida, spodobała mu się. Mężczyzna to wzrokowiec... a jak jeszcze zobaczy fajną babkę.... Uuuu... to już z deko musi się pilnować. Co zatem powinien był zrobić Dawid? Powinien podziękować Bogu za ten zachwycający widok, uwielbić Pana za to, że stworzył tak piękną kobietę... i wszystko! No ewentualnie oddać Mu jakieś pobudzenia, które być może pojawiły się w nim w związku z tym widokiem.
wtorek, 24 stycznia 2012 19:46
Kiedy dwa miesiące po porodzie pierwszej naszej córki poszłam na rutynowe badanie kontrolne do poradni "k", usłyszałam od pani doktor: "Co ja tutaj pani mogę zaproponować?" W pierwszym momencie nie wiedziałam o czym p. dr mówi, bo przecież o nic nie pytałam... Nie zdążyłam się odezwać, a już tok myślowy - całkiem poważnej pani ginekolog - dał się usłyszeć w całości. No bo przecież trzeba być odpowiedzialnym! I nie mieć dziecka jak go się nie chce! Kiedy mówiąc sama do siebie przedstawiła mi ofertę środków antykoncepcyjnych, nie czekając na moja odpowiedź, zdecydowała: założę pani wkładkę domaciczną.
wtorek, 24 stycznia 2012 19:58
Środki chemiczne - plemnikobójcze (spermicydy)
Środki mechaniczne dla mężczyzn i kobiet
Sterylizacja
Stosunek przerywany
Spirala (wkładka wewnątrzmaciczna, IUD)
Spirala z hormonem - tzw. system Mirena
Pigułka hormonalna - (tzw. antykoncepcyjna)
Powikłania wczesne i późne.
czwartek, 12 stycznia 2012 05:56
Niewątpliwie ojciec jest pierwszym mężczyzną w życiu córki. Jeżeli pierwszym... to musi być tym wymarzonym i niepowtarzalnym. To on uczy ją poprawnego i przychylnego spojrzenia na mężczyznę. Ojciec - córka... jeżeli ta relacja nie będzie poukładaną, prawidłową - praktycznie nie ma szans na to, aby ta młoda dama normalnie, zdrowo i trzeźwo spojrzała na mężczyznę.
niedziela, 08 stycznia 2012 10:05
Drogi Przyjacielu, zajrzyj głęboko dzisiaj do swojej duszy i odpowiedz sobie na pytanie: czy widzę Pana, takim jakim jest? Jakim się objawia? Pewnie, że do końca Boga nie poznamy... bo gdyby dał się do końca zgłębić - nie byłby Bogiem. Ale On daje się poznać... a przy tym niesamowicie zaskakuje, przynajmniej mnie... i to na każdym kroku!
Warto zadać sobie pytanie, czy przypadkiem nie noszę w sobie fałszywego obrazu Boga? Pozwoliłam sobie przytoczyć kilka fragmentów z rekolekcji: "Źródło prawdziwej siły", które wygłosił do młodzieży ojciec F. Błaszkiewicz SJ.
"Często spotykamy się z Bogiem przez 50 tysięcy filtrów swoich wyobrażeń, swoich problematycznych wyobrażeń! BÓG JEST DOBRY! I to jest prawda, która z każdej strony Biblii przebija. Naprawdę pod pewnymi względami wiemy więcej niż Bóg, bo Bóg nie wie co znaczy ukraść.
niedziela, 01 stycznia 2012 10:45
W 1 Liście św. Pawła do Tesaloniczan słyszymy o radości, nieustannej modlitwie, o dziękowaniu zawsze i wszędzie - można w tym miejscu nawet z dużą pewności stwierdzić o takim Bożym nakazie naszego postępowania. Mamy być radośni - pełni optymizmu, czyli zawsze z nadzieją patrzeć w przyszłość - "Jak Pan jest z nami, któż przeciwko nam?" Wiemy - czasy nie są łatwe - jesteśmy bombardowani coraz to nowymi informacjami o ludzkich tragediach, przestępstwach, a nawet morderstwach - częstym "usprawiedliwieniem" tych zdarzeń, czy postępków są "procenciki" alkoholu. Jak w takich okolicznościach, my chrześcijanie, katolicy, mamy być szczęśliwi, jak mamy nieustannie dziękować Bogu i jak to czytamy u św. Pawła - w każdym położeniu?
piątek, 30 grudnia 2011 15:20
W oparciu o Kol (3, 12-21)
Twój współmałżonek... w zamyśle stwórczym Pana został wybrany i przeznaczony dla Ciebie przez samego Boga. Nie tylko wybrany, ale również umiłowany przez Niego i powołany do życia w świętości. Jest wyjątkowy! A chcąc utrzymać w sobie owoce wybrania, umiłowania i świętości... należy "przyoblec się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość". Co robicie i czy w ogóle coś robicie, aby w tych owocach trwać?
Czas ucieka
wieczność czeka